piątek, 30 maja 2014

Let's hitchhike

AUTOSTOPEM

Od 2 lat planuję, by pojechać przez Półwysep Iberyjski, do Afryki (Maroka) stopem. Koszty podobne co samolotem, a ile po drodze:D Ruszamy 9 czerwca, czyli za 9 dni. Sztywnego planu brak, spanie na dziko. Tylko dwa tygodnie do zagospodarowania, bo 22 czerwca, z tej nieogarniętej dziewczyny z plecakiem, przemieniam się w przykładną Starszą Siostrę. Póki co:D droga będzie wyglądać mniej więcej tak :

3 600km - pierwszy mój tak daleki stop

Planujemy wyjechać 6-osobową grupą. Wesołą gromadką pogrupowaną w dwuosobowe drużyny - ruszamy wkrótce. Gdyby nam się udało dotrzeć do Maroka, byłby to mega fart - nigdy nie wiadomo ile może zająć szukanie łódki. Nikt z nas wcześniej nie jachtostopował i nie mamy pojęcia, jak czasowo rozplanuje się to, by przedostać się do Maroka. Cudownie byłoby, gdyby od razu po naszym przyjeździe na Gibraltar znalazł się ktoś, kto by nas chętnie ze sobą zabrał. Jednak losu nie rozgryziesz i może się też zdarzyć tak, że będziemy siedzieć w miejscu kilka tygodni, na co ja, niestety - tym razem akurat nie mogę sobie pozwolić, zawsze więc jest szansa wybrać najprostsze rozwiązanie i popłynąć promem. Drugą dobrą opcją byłoby dotrzeć na Cabo da Roca, czyli najbardziej wysunięty na zachód punkt Europy, a trzecią równie dobrą opcją jest leżakowanie z małpkami na Gibraltarze i takim rozwiązaniem zdecydowanie nie gardzę. 


MARZY MI SIĘ


Jednym miejscem, które bardzo bardzo chcę zobaczyć, to Szafszawan (arab. شفشاون, fr. Chefchaouen). Jest to miasto położone ok. 100km od północnych wybrzeży Maroka. Do Błękitnego Miasta zdążymy. Reszta jak wyjdzie :)

Zdjęcie już moje - شفشاون


PRZYGOTOWANIA

A moje ogarnianie wyjazdu jak zwykle ma się tak, że liczę na samoistne załatwianie się spraw w ostatnim momencie. Teraz akurat próbuję zaprzyjaźnić się z hiszpańskim :)

Podręcznik pozostał z kilkutygodniowej fazy nauki nowego języka, a z rozmówkami zapoznaję się od kilku dni. Z koleżanką, z którą będziemy razem stopować postanowiłyśmy, że zrobimy sobie przyśpieszony kurs hiszpańskiego, więc nie ma co się spinać, wszystko się zrobi po drodze... bo przecież nie każdy kierowca jest duszą towarzystwa (na szczęście), więc zająć się czymś trzeba :) Do lektury mam jeszcze dwa przewodniki po Hiszpanii.



Przed samym wyjazdem do zrobienia jest jeszcze maasa rzeczy, a punktów nie ubywa. Jeszcze 9 dni i dalej bratku, ku przygodzie!

A pomysł przyjazdu do Madrytu stopem, na Trini zrobił niemałe wrażenie, a moje późniejsze pytania o polecenia jakiegoś ciekawego miejsca do skoku na bungee tylko dokolorowało całą sytuację. Profilaktycznie zapytałam się jej, czy wszystko ok :) Ona twierdzi, że dalej mnie lubi i że już się nie mogą doczekać mojego przyjazdu, a że jej kolega powiedział, że jestem szalona i żeby przemyślała, czy chce powierzyć mi w opiece dzieci. Haha.

środa, 14 maja 2014

College?


19 maja biorę ukochany plecak i siema!



21 rankiem ruszamy w stronę Tvind w Danii z nadzieją, że uda się dojechać na wieczór choć jest to 750km. Czy naiwnym jest liczyć na to i z tego powodu nie brać namiotu? Wyjdzie w drodze.

Od 21/22 do 25 jestem na tzw. Preparatory Weekend w DNS - The Necessary Teacher Training, gdzie zebrała się grupa aktywistów, tworząc alternatywny model edukacji - [klik]. Całe życie narzekam na nasz system edukacji, cały czas poszukuję czegoś innego, no więc jedziemy to sprawdzić :)

Wracając do stopowania i takiego rodzaju transportu w ogóle - nie bójmy się autostopu :) Wiem, że często to strasznie brzmi i w ogóle ludzie czasem reagują na ideę stopowania tak, jakby ktoś miał ochotę zaraz wejść do klatki pełnej dzikich zwierząt, ale haha (na ogół) zupełnie to tak nie wygląda :)  Raz pewien starszy pan WDR (Wujek Dobra Rada) po prośbie o udzielenie informacji jak kierować się na wylotówkę, powiedział mi, że "AUTOSTOPY DAWNO WYGINĘŁY. Za komuny to co prawda jeszcze istniały, bo ludzie byli inni, a i potrzebny inne, a teraz, to NIE-NIE-NIE, nic z tych rzeczy!". Dobra dobra.
Może kiedyś, gdy już dorobię się większej ilości autostopowych podróży to napiszę coś więcej na ten temat. Po wakacjach planowo mój autostopowy licznik wybije kilka solidnych tysięcy przejechanych kilometrów. To są dopiero raczkujące wyniki, dorosłość w końcu jednak do czegoś zobowiązuje! ;))))

***

Do Madrytu 38 dni. Czas zacząć się uczyć hiszpańskiego... wcześniej jednak wyzamiatam jeszcze pustynie.

sobota, 10 maja 2014

Stany przełożone na później

Mój interview odbył się 14 kwietnia.
20 kwietnia założyłam więc konto na APW  i pochłonęło to dosłownie cały tydzień mojego życia. Po 6 dniach i milionowym odświeżaniu strony (głównym minusem AuPairWorld jest to, że nie ma tam żadnych sensownych powiadomień), znalazłam rodzinkę w Madrycie do której chciałam pojechać - Combinacion Perfecta.

W tym roku pojawił mi się w głowie niesamowity ogrom planów.
AP w Chinach? Stanach? gdzieś w Europie? pracka w Amsterdamie? Londynie? Bardzo też chciałam pojechać na Madagaskar, olbrzymie koszty niestety uniemożliwiły ten wyjazd. Niedawno nakręciłam się też na Wolontariat Europejski (EVS), co jest super ideą i naprawdę polecam to sprawdzić ;)

Zajawek dość sporo.
A Studia? Często porażka. Odrzuciłam ten pomysł, a przynajmniej na chwilę, na rzecz podróży, które mogłyby mnie nauczyć prawdziwego życia, a nie tylko wiedzy z książek. A jednak chciałabym się na nie wybrać :) Te studia, DNS w Danii kładą nacisk na zdobywanie umiejętności m.in. poprzez doświadczanie podczas podróży! Praktyka, nie sucha teoria! CUDOWNIE.

A 19 maja mam ustną z polskiego, wsiadam w pociąg do Gdynii i stopem na otwarte dni w uniwerku w Danii! Na dojazd mamy 2 dni. Cieszę się max i jak tylko znajdę odpowiedzi na wszystkie pytania, które chciałabym im zadać, to  powstanie osobny post na ten temat. Te studia, uniwerek alternatywnej edukacji, wydaje się pochodzić wprost z najbardziej pokręconych zakątków mojej imaginacji!

A co do Hiszpani...  to niesamowicie wyszło, że Trini się zgodziła, choć chciała kogoś na dłużej niż tylko okres wakacji - nie ma co ukrywać, polubiłyśmy się ;-)

sobota, 3 maja 2014

Dodatkowe dziecko do opieki

Podczas wczorajszej rozmowy z T. ustaliłyśmy, że w lipcu będzie z nami (adoptowana w te święta), córka jej siostry - Ana z Indii! :) Dziewczynka ma 8 lat, mówi płynnie w języku hindi (cudo!), hiszpański ogarnia z każdym dniem coraz lepiej, po angielsku wyduka kilka słów. Hm, czyżbym miała przyspieszony kurs hiszpańskiego i okazyjnie hindi? Nice : ) : ) : ) : )

Dziewczynki będą większość czasu spędzać w basenie, które mi hostka wczoraj na kamerce pokazała - mieszkają w strzeżonych apartamentach z kompleksem basenów i kortów :) Zaznaczyła przy okazji, że pomimo, iż będzie to dla mnie większa odpowiedzialność mieć dwie dziewczyny do opieki, to de facto pracy będę mieć mniej, bo same się zajmą sobą. A dla mnie to w ogóle nie ma żadnego problemu, bo ile rodzin się zgłasza z gromadką małych dzieci, przy których ciągle trzeba mieć oczy dookoła głowy! I zaproponowała przy okazji zamiast kieszonkowego w wysokości 60 --> 70€ (a wiadomo, kasa w Hiszpanii za ten program waha się pomiędzy 50-70/tydzień, przy zerowych kosztach za mieszkanie oraz wyżywienie), gdy będą ze mną obie dziewczynki. Choć jak wiadomo, wcale nie musiała. Była bardzo bardzo zadowolona gdy jej powiedziałam, że zrobię to z przyjemnością i od razu zadzwoniła do siostry ;)


 No więc zamiast jednej młodszej siostry, będę miała dwie! :)