AUTOSTOPEM
Od 2 lat planuję, by pojechać przez Półwysep Iberyjski, do Afryki (Maroka) stopem. Koszty podobne co samolotem, a ile po drodze:D Ruszamy 9 czerwca, czyli za 9 dni. Sztywnego planu brak, spanie na dziko. Tylko dwa tygodnie do zagospodarowania, bo 22 czerwca, z tej nieogarniętej dziewczyny z plecakiem, przemieniam się w przykładną Starszą Siostrę. Póki co:D droga będzie wyglądać mniej więcej tak :
3 600km - pierwszy mój tak daleki stop |
Planujemy wyjechać 6-osobową grupą. Wesołą gromadką pogrupowaną w dwuosobowe drużyny - ruszamy wkrótce. Gdyby nam się udało dotrzeć do Maroka, byłby to mega fart - nigdy nie wiadomo ile może zająć szukanie łódki. Nikt z nas wcześniej nie jachtostopował i nie mamy pojęcia, jak czasowo rozplanuje się to, by przedostać się do Maroka. Cudownie byłoby, gdyby od razu po naszym przyjeździe na Gibraltar znalazł się ktoś, kto by nas chętnie ze sobą zabrał. Jednak losu nie rozgryziesz i może się też zdarzyć tak, że będziemy siedzieć w miejscu kilka tygodni, na co ja, niestety - tym razem akurat nie mogę sobie pozwolić, zawsze więc jest szansa wybrać najprostsze rozwiązanie i popłynąć promem. Drugą dobrą opcją byłoby dotrzeć na Cabo da Roca, czyli najbardziej wysunięty na zachód punkt Europy, a trzecią równie dobrą opcją jest leżakowanie z małpkami na Gibraltarze i takim rozwiązaniem zdecydowanie nie gardzę.
MARZY MI SIĘ
Jednym miejscem, które bardzo bardzo chcę zobaczyć, to Szafszawan (arab. شفشاون, fr. Chefchaouen). Jest to miasto położone ok. 100km od północnych wybrzeży Maroka. Do Błękitnego Miasta zdążymy. Reszta jak wyjdzie :)
Zdjęcie już moje - شفشاون |
PRZYGOTOWANIA
A moje ogarnianie wyjazdu jak zwykle ma się tak, że liczę na samoistne załatwianie się spraw w ostatnim momencie. Teraz akurat próbuję zaprzyjaźnić się z hiszpańskim :)
Podręcznik pozostał z kilkutygodniowej fazy nauki nowego języka, a z rozmówkami zapoznaję się od kilku dni. Z koleżanką, z którą będziemy razem stopować postanowiłyśmy, że zrobimy sobie przyśpieszony kurs hiszpańskiego, więc nie ma co się spinać, wszystko się zrobi po drodze... bo przecież nie każdy kierowca jest duszą towarzystwa (na szczęście), więc zająć się czymś trzeba :) Do lektury mam jeszcze dwa przewodniki po Hiszpanii.
Przed samym wyjazdem do zrobienia jest jeszcze maasa rzeczy, a punktów nie ubywa. Jeszcze 9 dni i dalej bratku, ku przygodzie!
A pomysł przyjazdu do Madrytu stopem, na Trini zrobił niemałe wrażenie, a moje późniejsze pytania o polecenia jakiegoś ciekawego miejsca do skoku na bungee tylko dokolorowało całą sytuację. Profilaktycznie zapytałam się jej, czy wszystko ok :) Ona twierdzi, że dalej mnie lubi i że już się nie mogą doczekać mojego przyjazdu, a że jej kolega powiedział, że jestem szalona i żeby przemyślała, czy chce powierzyć mi w opiece dzieci. Haha.