niedziela, 24 listopada 2013

One Looooooove!!!




To festiwal, na który czekałam cały rok i znowu jestem tak bardzo naładowana pozytywnymi wibracjami.

Do Wro pojechaliśmy z ziomkiem na stopa choć po godzinie czekania Paweł już zaczynał powoli wątpić w to, że się nam uda. Laamaa. 'Asekuracyjnie' mieliśmy ostatni autobus który przejeżdżał w miejscu,w którym staliśmy i był to ostatni autobus, który pozwoliłby nam jakkolwiek tam zdążyć. I co się okazało? Że kierowca miał nas w dupie i śmignął nam koło oczu, z czego byłam bardzo bardzo zadowolona :D Musieliśmy już stopa złapać, bo nic więcej nie jechało :)(:



Wszystko się da. 2 min po tym jak odjechał autobus, zatrzymała się pierwsza fura, a w niej dwójka miłych Białorusinów, którzy uwaga uwaga   do samego centrum Wrocławia :) No i zajebiście! Jak byśmy wsiedli w ten autobus, to by wyszło, że autostop taki zawodny. A prędzej czy później przecież i tak sie uda. OneLove z wiadomych względów pewnie ruszy grubo spóźnione z planem, na taką imprezę aż nie godzi się jechać w popłochu. A autobus szybciutko wyprzedziliśmy.

🤣 Btw jakby ktoś miał ochotę to polecam super filmik - i już nikt nie zwątpi, że jest zwycięzcą :D


One Love < 3
Za dużo do opisania.
Natomiast w kilku słowach :  pełna hala dymu. Czyli całkiem najs:) Szkoda tylko, że nie było żadnego z Marleyów. Może w innym miejscu i o innym czasie. 


***

P.S. Zrobiłam sobie małe podsumowanie autostopowych tripów i na dziś wyszło mi 3 600km przejechanych stopem (więcej w zakładce: Autostopem). Jaram się na samą myśl o pomaturalnych wakacjach!